Alex_Disease Alex_Disease
2534
BLOG

Bruksela: Tusk walczył o kasę na własne przetrwanie

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 70

Wielki sukces premiera, miliardy wywalczone! Tego typu przekaz w mainstreamowych mediach zupełnie mnie nie dziwi. Wiem, łatwo zarzucić malkontenctwo takim jak ja, takim którym nigdy nic nie pasuje, którym cała Unia nie pasuje, więc jaka by decyzja Brukseli nie była, pasować mi z pewnością nie może. A w ogóle to najlepiej bym się na ten temat nie wypowiadał, bowiem jako eurosceptyk z pewnością znajdę dziurę w całym. Otóż, może faktycznie nie ma o czym pisać, UE  cienko przędzie, a wywalczone miliardy dla Polski mogą okazać się tylko miliardami na papierku. Nie mniej jednak warto wszystkim euroentuzjastom uświadomić, co tak naprawdę osiągnął Tusk na spotkaniu z unijnymi federastami.

Otóż Polska ma otrzymać 72,9 mld euro na tzw politykę spójności. To 3/4 całej puli przeznaczonej dla naszego kraju z budżetu Unii Europejskiej. Owa "polityka spójności" nie jest nam w mediach tłumaczona, a jeśli już to bardzo ogólnikowo, więc trzeba sobie zadać pytanie, na co pójdą te ciężkie miliardy i jaki z tego pożytek będzie miał przeciętny Kowalski. Na portalu Funduszy Europejskich, mamy zakładkę "cele polityki spójności". Czytamy tam m.in. "Unia Europejska wspiera rozwój infrastruktury oraz potencjału gospodarczego i ludzkiego najbiedniejszych regionów (prawie 82 proc. wszystkich wydatków w ramach funduszy strukturalnych)". Wynika z tego że miażdżąca większość środków na politykę spójności, pójdzie na rozwój infrastruktury, a tam gdzie państwo bierze się za biznes, powstają nie tylko drogie autostrady o kiepskiej jakości nawierzchni, ale i zupełnie nieużywalne obiekty jak np pas w Modlinie. Przypominam, ów pas trzeba kłaść od nowa bo ilość wyłuszczeń nie pozwala na jego normalną eksploatację.

Powstają też obiekty bezsensowne, jak betonowa kładka dla dużych zwierząt  na trasie Warszawa - Katowice, gdzie przejście nad jezdnią prowadzi wprost na ogrodzenie zabytkowego parku. Naprawa tego bubla będzie kosztować 20 milionów złotych. Dziennik Gazeta Prawa, bo tam znalazłem to info,  pisze też, iż kosztowne rozwiązania środowiskowe są spowodowane wymogami Unii, więc nawet przy w miarę rozsądnym gospodarowaniu publicznym groszem, będziemy mieli problem z ceną takich inwestycji. Już o dopłatach z kieszeni polskiego podatnika nie wspomnę, a mimo unijnej kasy płynącej do nas szerokim strumieniem, nie można zapewnić trwałego zatrudnienia dla tych co tracą pracę z powodu kryzysu za jaki Unia także odpowiada. Na ten przykład program aktywizacji zawodowej +50 finansowany przez UE, okazał się jednym wielkim fiaskiem, tyle że urzędnicy, czyli żelazny elektorat Tuska mieli z tego jakieś profity, co pozostawię bez komentarze.

Zatem po co Donald Tusk pojechał do Brukseli? Otóż premier liczy że spowolnienie gospodarcze z jakim mamy do czynienia, da się odkręcić przy pomocy środków z funduszu spójności. To jego główny ratunek w obecnej sytuacji, bowiem sam rząd nie ma absolutnie żadnych pomysłów na wyjście z kryzysu, a już z drugiego, technicznego expose premiera wynikało, że liczy on jedynie na te 300 mld złotych z UE, i to nasza jedyna szansa. Gdyby premier naprawdę chciał walczyć o konkretny pieniądz z Unii, walczyłby raczej o zwiększenie dopłat bezpośrednich, jeśli już, ale przede wszystkim zwalczałby idiotyczne unijne dyrektywy. "W ciągu dwóch lat od wejścia w życie dyrektywy, która ma ograniczyć delegowanie pracowników do pracy za granicą, upadnie 15 tys. polskich firm, a wpływy ze składek ZUS zmaleją o 2 mld zł rocznie - wyliczył Instytut Zatrudnienia Transgranicznego" pisze portal forbes.pl. To są problemy, to jest coś, czym powinien zajmować się Tusk na podobnych szczytach.

Na pytanie o co walczył w Brukseli premier, mam jedną odpowiedź. Premier Tusk walczył na szczycie unijnym o własne przetrwanie. Nie mniej, nie więcej. Ponieważ ten rząd za co się nie weźmie to spieprzy, nie widzę wcale powodu bym miał się cieszyć z pozornego sukcesu Tuska. Im szybciej jego gabinet padnie, tym lepiej dla Polski. Im szybciej PO straci władzę, tym lepiej dla Polski. Kupienie sobie trochę czasu, by dalej mamić urzędników unijną kasą nic tutaj nie zmieni. Przeciętny Kowalski jeszcze dopłaci do tych "grantów", nie mając z tego wymiernych korzyści, gdyż nawet drogi które powstają za unijne fundusze będą się niebawem nadawały do remontu. Czytajcie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka