Alex_Disease Alex_Disease
1931
BLOG

Czy w USA znów wygrają bankierzy? Refleksje po debacie Trump vs Clinton

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 32
Obejrzałem debatę pomiędzy Hillary Clinton, a Donaldem Trumpem. Mało efektowne szoł jak na standardy amerykańskie, ale co gorsza, bardzo słabe argumenty stron przeciwnych, sporo wzajemnych docinek i w zasadzie praktycznie bez konkretów. Oglądając widowisko poprzedzające wybory w USA, można mieć wrażenie, iż Ameryka nie ma żadnych większych problemów, a walka rozgrywa się jedynie o prestiżowy stołek. Pamiętam taki mem z poprzedniej kampanii za Atlantykiem. Dwóch biznesmenów dziękuje amerykańskim wyborcom, za świetną zabawę z głosowaniem, bo tak czy siak wygrali bankierzy. Niby zwykła złośliwość zwolenników tzw teorii spiskowych, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zobaczyłem dwie, nie tak bardzo różniące się od siebie postacie. Jeśli Trump ma w USA łatkę faszysty, to aż się boję pomyśleć, jak by tam zaszufladkowano Jarosława Kaczyńskiego.
 
Tak naprawdę, spotkało się dwoje bogaczy, wypowiedzieli swoje kwestie, wyściskali dłonie i oby do wyborów. Pierwszy raz miałem kontakt z dłuższymi wypowiedziami Donalda Trumpa. Facet strasznie mnie rozczarował, choć powiedział to, co większość Amerykanów popiera, a co jakoś nie do końca się dotychczas udawało. "Stany Zjednoczone nie mogą być światowym policjantem", stwierdził biznesmen, zastrzegając jednak, że jeśli ktoś chce amerykańskich gwarancji, musi za nie zapłacić. Tekst o tym, że FED jest upolityczniony, że trzeba obniżyć podatki i znieść regulacje, nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Cóż innego mógłby powiedzieć Republikanin? Chociaż, nie podoba się Trumpowi wolny handel z innymi państwami, przez który jego zdaniem Amerykanie tracą pracę. Trump uważa ponadto, iż byłby dobrym prezydentem bo zna się na pieniądzach.
 
Dla odmiany pani Clintonowa wierzy w siłę pieniądza jak się go rozda na małe biznesy, zabierając uprzednio bogatym krezusom. Niby klasyka myśli lewicowej, ale takie gadanie opanowały wszystkie mainstreamowe formacje polityczne na świecie i nie jest to coś, co samych Amerykanów wprawi w ekstazę. W modzie bowiem jest rozdawnictwo na cele konsumpcyjne, czego nie zrobi ani Clintonowa, ani Trump, a wszystkie deklaracje i tak zweryfikuje rzeczywistość. Z wypowiedzi obu kandydatów wywnioskowałem też, że największym wrogiem Ameryki jest światowy terroryzm z ISIS na czele, tudzież Iran, który trzeba kontrolować. Jeśli było coś o innych krajach, to raczej w kontekście współpracy, nie rywalizacji. Europie nie poświęcono ani zdania, z sojuszników wymieniono Japonię i Koreę Południową.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka