Alex_Disease Alex_Disease
2270
BLOG

O euro i mało wiarygodnym Dudzie

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 95

Wybory w Polsce (choć nie tylko u nas) przypominają coś na kształt meczu piłkarskiego, gdzie wygrywa ulubiona drużyna określonej grupy kibiców, i oni poza radochą z wygranej, nic konkretnego z tego wyniku nie mają. Pisanie poważnie o wyborach pozbawione jest najmniejszego sensu. Stale te same obiecanki, puste gesty i słowa, a tak naprawdę przyszłość kraju rozgrywa się w Brukseli tudzież Berlinie. 70% polskiego prawa kreuje Unia, a nacisk na dowolnego polityka czy to PO, SLD czy PiSu ze strony rządzących Europą przyniesie zawsze spodziewany skutek. Nie inaczej było w przypadku Traktatu Lizbońskiego, kiedy posłowie PiSu z patriotyzmem na ustach, poparli ten haniebny dokument, zaś "prezydent tysiąclecia" przypieczętował go swoim podpisem. 

Andrzej Duda może dawać odpór Komorowskiemu, który bezsensownie wychylił się z propozycją dyskusji na temat wprowadzenia euro, ale tak naprawdę sam żadnego szalonego pomysłu uniokratów nie zablokuje, tak jak nie zablokował Kaczyński. Duda jeśli zostanie prezydentem będzie robił wszystko pod dyktando PiSu, zatem przypomnijmy. Prezydent Lech Kaczyński, zwany też prezydentem swojego brata, podpisał Traktat Lizboński. Zrobił to, mimo, iż PiS grało kartą uniosceptyczną na konserwatywny i patriotyczny elektorat. Jakie gwarancje macie od Dudy, że nie poprze skompromitowanej waluty kiedy tylko Merkel zdecyduje, iż za wszelką cenę należy nam ją wcisnąć? Ja wcale nie chcę przekonywać, że Duda to jakiś straszny kandydat, bo na tle Bronka każdy wypada dobrze. Ja tylko zwracam uwagę na pewne fakty.

Nie mamy w Polsce Orbana, który posiadając wysokie poparcie społeczne poszedł na wojnę z międzynarodową finansjerą, nie mamy pozycji Wielkiej Brytanii, mogącej sobie pogrywać z Berlinem, nawet "strasząc" Unię opuszczeniem jej szeregów (i zadłużać się na własną rękę, ale to już odrębna kwestia, UK nie powinna być dla nas wzorem). Jesteśmy środkowoeuropejskim krajem, z potencjałem, lecz bez elit. Przeciętny Polak łaknie pochwał, łatwo połechtać jego ego europejskością, no i w każdym niemal przypadku szuka raju urojonego w zachodnich landach, choć nie ma ku temu najmniejszych podstaw. Ileż to razy padał przykład Szwecji jak chodziło o socjal? U nas może być Szwecja! A guzik, nie może. I nie będzie tu nigdy Szwecji (inna sprawa że Szwecja nie ma euro). Możemy być drugą Irlandią! Rzekł onegdaj Donek. Dupa będzie a nie Irlandia (jedyny fenomen eurozony rozwijający się średnio 10 razy lepiej niż pozostałe państwa strefy, chociaż i tak z potężnymi długami). Dla nas idealnym porównaniem jest przykład Słowacji. Ten kraj od momentu przyjęcia europejskiej waluty rozwija się znacznie gorzej niż gdy obowiązywała tam korona.

Korona słowacka zastąpiona została euro z dniem 1 stycznia 2009 roku. W 2008 roku PKB Słowacji wzrosło o 5,8%, rok wcześniej ten wzrost był jeszcze bardziej imponujący bo przekraczał 10%. Zaraz po wprowadzeniu nowej waluty kraj popadł w recesję, a gospodarka skurczyła się o prawie 5%. Po krótkotrwałym odbiciu Słowacja nie powróciła już do dawnej świetności i imponującego jak na Europę rozwoju, bo euro to nie jest rozwiązanie dla drugiego czy nawet trzeciego szeregu w UE. EBC (w teorii tylko niezależny) stale obniża stopy procentowe co prowadzi do zwiększania zadłużenia (każdy kraj Zachodu, lub taki który zachodnią "pomoc" przyjął, zadłużony jest na potęgę). Banki komercyjne przy niskich stopach procentowych chętnie wspierają firmy, zaś banki centralne tzw luzowaniem ilościowym chętnie wspomagają banki komercyjne, i tak przecież niewypłacalne. Zamiast oszczędzania i racjonalnej polityki finansowej, mamy luzowanie ilościowe i nienormalnie niskie stopy procentowe. Nie oznacza to oczywiście, że w ramach racjonalnej polityki finansowej należy stopy znacznie podnosić, ale poziom powiedzmy 2% to dość rozsądne rozwiązanie w istniejącym układzie makroekonomicznym. Tak do niedawna mieliśmy w Polsce. Na chwilę obecną stopa podstawowa to 1,5%, co jeszcze nie jest niepokojące.

W każdym bądź razie, o czym chciałem napisać, dopóki mamy wpływ na podaż waluty i stopy procentowe, dopóty mamy kontrolę nad własną gospodarką (w normalnym świecie gospodarka nie potrzebuje kontroli, ale to temat na inną notkę). Przynajmniej częściowo, bo jak wiemy obowiązują nas przepisy unijne. Dlatego złotówka i polska armia są ostatnimi elementami naszej suwerenności. Jak oddamy złotego, zostanie nam już tylko armia, a ta jak wiadomo nie może wzorem Rosji działać na zasadzie straszaka. Bowiem i tu jesteśmy zbyt słabi. I przykro mi, ale Andrzej Duda nie jest dla mnie wiarygodny jeśli chodzi o cokolwiek związanego z Unią Europejską. Nie po przebytych doświadczeniach.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka