Alex_Disease Alex_Disease
966
BLOG

Leniwa sobota z żółwim maratonem Komorowskiego

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 27

Od ostatnich wyborów unikam tematów związanych z krajową polityką, bo komentowanie sondaży czy wypowiedzi polityków w obliczu faktu, że tak naprawdę nic się nie zmienia i nie zmieni, odbiera mi chęci by o tym wszystkim pisać. Ba, ja w ogóle nie śledzę debaty publicznej w Polsce, a wszystko co wiem o tym bagnie czytam z Twittera. Są to często wyrwane z kontekstu zdania, czyli po staremu, dalej ta sama wojna. Ale wczoraj w ramach rozrywki, korzystając z tego że była sobota i mogłem zmarnować trochę czasu oglądnąłem sobie rozpoczęcie kampanii wyborczej Bronka Komorowskiego. Cud maraton, palce lizać. Tempo tego maratonu wyznaczała reakcja  uczestników biorących w nim udział. 

Bronek jest jaki jest, wiadomo, cała jego kadencja to prócz klepania rządowych ustaw pasmo zachowań rodem z kabaretu, więc i tutaj niczego innego się nie spodziewałem. Może tylko szkoda że nie wspiął się na mównicę, byłby to przynajmniej jedyny jasny punkt programu tej pożal się Boże konwencji. Całe to przedsięwzięcie, wyglądało zresztą tak autentycznie, jak profesura Bartoszewskiego, którego naturalnie nie mogło zabraknąć na owym evencie. Pan autorytet poza wygłoszeniem paru andronów popisał się nekrożartem tak nieśmiesznym, że sam kandydat Bronek z trudem ułożył usta w grymas przypominający uśmiech. Im dalej, tym gorzej. Nudne jak flaki z olejem, momentami tylko kabaretowe przemówienie Komorowskiego (chwalił się jak to dobrze zrobił przedsiębiorcom i podatnikom) usypiało nawet największych  lemingów. Niektórzy opuszczali salę, cóż, w TV ciekawsza telenowela - pożywka intelektualna dla elektoratu PO.

Drżącym głosem wypowiedziała się także Ewa Kopacz, strasząc a jakże Kaczyńskim. Przy czym rzuciła też niezbyt przemyślanym tekstem, o zapewnieniu Bronkowi zwycięstwa w pierwszej turze, co po ostatnich wyborach i cyrku z liczeniem głosów musiało brzmieć fatalnie i tak też brzmiało. „Gramy o zwycięstwo. Zrobię wszystko, by było to zwycięstwo w pierwszej turze!”  już na wstępie rzuciła pani premier. Jarosław Kaczyński natomiast nienawistnie schował się za plecami Andrzeja Dudy i nie wychyla się nadto, co budzi niepokój w PO i sztabie Komorowskiego. Ten już wie, że druga tura jest nieunikniona, dlatego mimo nudnego przemówienia, dało się zauważyć w Bronku pewną determinację. Nie mamrotał pod nosem, mówił głośno i zrozumiale. Zmobilizował się na tyle, na ile to możliwe, reszta w rękach salonu i przychylnych władzy merdiów.

Hasło wyborcze Bronisława również przednie i już je tłumaczę, a raczej rozwijam. Zgoda, czyli zgoda na klepnięcie każdej ustawy podsuniętej przez Platformę, plus bezpieczeństwo, czyli dalsze podlizywanie się Amerykanom, czy też słowami Sikorskiego „robienie im łaski”. To bardzo trafne hasło w pełni uzasadnione osiągnięciami kandydata.

Właściwie to wszystko co chciałem napisać odnośnie tematu, ale wczoraj obejrzałem też trochę Magdy Ogórek. Szkoda mi tej uroczej kobiety, nie dlatego że została wciągnięta w cyniczną politykę Millera, bo szansa na odebranie głosów Bronkowi wydawała się całkiem realna. Później jednak uświadomiłem sobie, iż rosnące poparcie dla Dudy i kolejne gafy Komorowskiego spowodują panikę wśród mas bojących się PiSu i widząc co się dzieje, nawet jeśli rozważali kandydaturę Ogórek, karnie ze strachem w ślepiach polecą zagłosować na zwierzchnika Szoguna. Wówczas piękna Magda zostanie z jakimś marnym procencikiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka