Alex_Disease Alex_Disease
1501
BLOG

Śmierć Niemcowa katalizatorem rosyjskiego majdanu?

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 54

Kiedy Borys Niemcom został zastrzelony w Moskwie i info o jego śmierci obiegło wszystkie media, zastanawiałem się kim u diabła był ten człowiek. Później zajrzawszy do krótkiej biografii na anglojęzycznej stronie Wikipedii stwierdziłem, że wstyd o nim nic nie wiedzieć, choć zasług specjalnie w swojej karierze u boku Jelcyna nie zanotował. Dla Rosjan jawił się kimś w rodzaju zdrajcy, chociaż jego kontakty z MFW w niczym nie przypominały włazidupstwa polskich władz w stosunku do "braci" Amerykanów. W grudniu 1998 roku, Niemcow przekonywał, że MFW nie jest w stanie ułożyć realnego planu pomocy dla Rosji i Rosjanie muszą sobie sami poradzić z długiem po Związku Sowieckim. "Rosja musi sobie pomóc sama," mówił w St. Petersburgu przy okazji wyborów do Zgromadzenia Ustawodawczego. "Nie możemy oczekiwać, że jakiś bogaty wujek z Waszyngtonu rozwiąże nasze problemy." Słowa te padły po spotkaniu z przedstawicielami MFW w stolicy USA, z którego Niemcow wrócił średnio usatysfakcjonowany. Tak przynajmniej wynika z relacji podanej przez St. Petersburg Times.

Bogaty wujek z NYC (nie z Waszyngtonu, choć Niemcow mówił językiem dyplomacji więc taki zwrot zasadny) miał własne pomysły odnośnie wsparcia dla Rosji i nie różniły się one od planów sporządzanych dla innych krajów Europy Wschodniej, choć należy pamiętać, że po pierwsze długi Rosji były nieporównywalnie większe niż długi mniejszych państw bloku wschodniego, a po drugie, mentalność rosyjska nie ma w sobie zaufania do instytucji finansowych zza Atlantyku całkiem zresztą słusznie. I tyle dobrego można powiedzieć o rosyjskiej mentalności, i przed tym samym Rosja też chciała chronić Ukrainę. Ale wracając do Niemcowa. Człowiek ten mógł zostać poświęcony przez Zachód, bo nie stanowił dla niego żadnej realnej wartości, a ponieważ na Kremlu uchodził Borys za zdrajcę, tym lepiej dla podżegaczy w kowbojskich kapeluszach. Co więcej, typ niespecjalnie posiadał poparcie wśród zwykłych Rosjan kiedy żył, a po śmierci został symbolem walki z Putinem, symbolem tej marnej opozycji, która jest jedyną nadzieją Amerykanów na rosyjski majdan. Bo Amerykanie doskonale wiedzą, że bez rosyjskiego majdanu, w Donbasie nigdy nie będzie dyktatu MFW i innych Banków Światowych.

Tak napisałem, jakbym obwiniał Zachód o śmierć Niemcowa. Nie sugeruję wcale, że jankesi wpadli do Moskwy by odstrzelić słabego wroga Kremla. Nic z tych rzeczy. Nie wierzę też że zrobił to Putin. Ale z pewnością, Amerykanom śmierć Niemcowa jest bardziej na rękę niż Putinowi. I to chciałem właśnie powiedzieć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka