Alex_Disease Alex_Disease
1657
BLOG

Sejmowa koalicja wczasowiczów

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 40

Przeglądam właśnie listę wyjazdów posłów VII kadencji i okazuje się, że żarty z podróżami wybrańców narodu do ciepłych krajów, są całkowicie prawdziwe. I co ciekawe, wiele takich wyjazdów wypada w okresie zimowym, co nie może być przypadkiem. Po prostu pod byle pretekstem, te sejmowe pasożyty jadą się wygrzewać za pieniądze podatnika do państw takich jak Australia, Mozambik, Nigeria, Indonezja, Cypr, Wietnam, Maroko, Arabia Saudyjska (to tylko niektóre z wybranych celów podróży).

A jak to wygląda szczegółowo? No spójrzmy. O ile nie oburzy kogoś dwudniowa eskapada posłów Kalisza (wówczas SLD) i Tomczyka (PO) na Cypr w grudniu 2012 roku, o tyle może choć niewielki szlag trafi za 5 dni w Arabii Saudyjskiej pani poseł Alicji Olechowskiej (PO), która z misją polskich kobiet, udała się tam także w grudniu roku 2012. Tamtego grudnia posłowie PO, PiS, SLD i TR wyjeżdżali jeszcze do Wietnamu, Tajwanu, po raz kolejny na Cypr, niby na oficjalne zaproszenia, ale przecież daty musiały ustalać obie strony.

W styczniu 2013 grupka posłów PO, PiS i TR aż 8 dni spędziła w Indonezji, co tam robili? Nie wiadomo, wiadomo iż pojechali na zaproszenie przewodniczącego Izby Reprezentantów parlamentu Indonezji. 8 dni wygrzewania się w styczniu? Głupi by nie skorzystał (o ile ktoś lubi wysokie temperatury, zastrzegam, bo ja na przykład nie znoszę upałów, pewnie też są i tacy posłowie...6 na 460?). Tej epickiej wyprawy pozazdrościł widać kolegom Tadeusz Iwiński. Król podróży z SLD zafundował sobie, pardon, my zafundowaliśmy mu 3 dni w Nigerii, także w styczniu. No i warto też dodać Annę Fotygę (PiS) z jej marokańską 3-dniową eskapadą, gdzie na zaproszenie Sojuszu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów zainteresowała się bezpieczeństwem i demokracją w regionie Maghrebu (kraje północno-zachodniej Afryki).

W grudniu 2013 tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 5 dniową wyprawę w celach ogrzania dupy zrobił sobie Jerzy Wenderlich (SLD),(na zaproszenie wietnamskich socjalistów, ale żadnych konkretów nie podano), oraz na 6 dni do Tajwanu wybyła załoga PO-PiSu. Dobrze że wrócili na święta. Aż 8 dni w Mozambiku spędził poseł PO Killion Munyama (ur. w Zambii więc Afryka mu nie obca). To już styczeń 2014, a pan poseł reprezentował tam rzekomo wielkopolskich przedsiębiorców. Co dla nich ugrał, nie wiem, mam nadzieję, iż zda relację z tej wyprawy.

Wszystkich ich jednak pobił (jeśli chodzi o jednorazowy pobyt) Adam Lipiński z PiS, który w dniach 3-13 lutego bieżącego roku wizytował Australię. Ponieważ to półkula południowa, w lutym jest tam niezwykle ciepło (choć generalnie Australia jest ciepła przez cały rok). Co oprócz wygrzewania tyłka poseł Lipiński robił aż w trzech miastach Antypodów? Nie wiadomo, wiadomo natomiast, że poleciał tam na zaproszenie przewodniczącego senatu, czyli mogło to być cokolwiek. Nawet fotografowanie kangurów.

No dobrze, wyliczankę zacząłem od Kalisza, Tomczyka i Olechowskiej, przy czym zaznaczyłem, iż 5 dni posłanki PO to coś bardziej wkurzającego niż 2 dni tamtych panów. A fakty są takie, że 5 dni Olechowskiej w Arabii Saudyjskiej było tańsze niż 2 dni na Cyprze posłów PO i SLD. Bo panowie wydali w sumie prawie 12,000 zł, a pani poseł jedynie niecałe 900 zł.

Kosztowna była za to eskapada posłów do Wietnamu, bo np do Tajwanu już nie. Do Wietnamu każdy z 4 posłów dostał ponad 13 tysięcy! Jeszcze drożej kosztowała wyprawa do Indonezji, bo ponad 20 tysięcy na głowę każdego wczasowicza z PO, PiSu i TR. Byczenie się Wenderlicha w Wietnamie, koszotwało polskiego podatnika przeszło 16 tysiaków, ale już PO-PiSowy Tajwan w tych samych dniach, to po niecałe 500 złotych na głowę cichych koalicjantów. Niezbyt drogi okazał się też 8-dniowy Mozambik (nieco ponad 2000 zł), bo na przykład taka Agnieszka Pomaska z PO wydała ponad 4 tysiące na jednodniowy wypad na Cypr w styczniu tego roku. Epicka wyprawa posła Lipińskiego to o dziwo tylko niecałe 500 zł. Ja oczywiście rozumiem, że koszt pobytu pokryli australijscy podatnicy, ale że udało mu się tam polecieć za tak niewielkie pieniądze? Może dołożył ze swoich? Nie, to być nie może.

Upierdliwy jestem prawda? Tak wyliczam tym dobroczyńcom złotóweczki i dni pobytu, tak rozliczam tych dobrodziejów dla których "Polska jest najważniejsza", którzy chcą by "wszystkim żyło się lepiej", no a póki co widać co jest dla nich najważniejsze. Posadź dupę w ciepłych krajach kiedy u nas mrozy. Nawiasem mówiąc, nie tylko kasa ma tu znaczenie, bo jak jakiś poseł wybiera się na 10 dni do Australii (vide Lipiński), to znaczy że zaniedbuje swoje obowiązki w kraju. A nie za to płaci mu polski podatnik, by ten skubał australijskiego podatnika na egzotycznych wczasach.

Spisałem to wszystko, bo idą właśnie wybory. Idą wybory i wielu Polaków zastanawia się na kogo głosować. No to jak moim drodzy? Wybierzecie koalicję wczasowiczów z PO, PiS, SLD, PSL (ci też jeździli choć ich nie wyszczególniłem) i TR, czy może dacie szansę komuś, kto chce odebrać te przywileje posłom? Bo ja z pewnością żadnej partii tolerującej takie marnotrawstwo, głosu zaufania nie dam.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka