Zbliża się zima, a więc okres próby dla UE i Ukrainy. Wczoraj w Berlinie wypracowano porozumienie z Rosją na dostawę gazu do kraju naszych wschodnich sąsiadów, którzy mają pozakręcane kurki od czerwca i wciąż niespłacone długi. Porozumienie przewiduje spłatę części zadłużenia wobec Gazpromu, w zamian błękitny surowiec popłynie na Ukrainę do marca 2015 roku. Oczywiście obyłoby się bez tych cyrków gdyby UE i jankesi nie cisnęli kolejnej rewolucji w Europie Wschodniej, no ale mamy co mamy i winnych niestety nikt nie ukarze. Zresztą znając życie, władze RP jak zwykle wychylą się przed szereg i w chwili próby podeślą Ukraińcom nasz gaz, może też spłacą zadłużenie zadłużając polskiego podatnika, bo i taki scenariusz rozważam. Nawet gdyby "bracia" Ukraińcy zażądali Przemyśla, to Polacy poważnie by się nad tym rozwiązaniem zastanawiali, wszak Putin jest przyczyną postradania zmysłów przez większość klasy politycznej jak i obywateli.
Wracając do meritum, sytuacja wygląda w ten sposób, że w ostatecznym rozrachunku Unia spłaci ukraińskie długi nie zyskując absolutnie nic, bo póki co Putin stawia żądania i wszystko co chce osiąga. To iż żyjemy w eurokołchozie to jedno, ale to że niektórzy frajerzy widzą dalej jakąś szansę w UE "ale nie takiej tylko innej" to drugie. Oni rysują wizję jakiejś sprawiedliwej, wspaniałej, wolnościowej Unii, tylko niewłaściwi ludzie nią rządzą dlatego jest źle. Wydaje im się też, że taka wspaniała Unia wespół z jankesami dałaby sobie radę z Rosją, posyłając broń ukraińskim nazistom. Tych głupot nie chce mi się nawet komentować, skupię się na aspekcie ekonomicznym. Otóż my mamy własne problemy i jednym z takich problemów jest protest górników. Polscy górnicy nie chcą byśmy sprowadzali tańszy węgiel z Rosji. Ja ich po części rozumiem, natomiast oni nie rozumieją dlaczego nasz węgiel jest droższy.
Nasz węgiel jest po prostu bardziej opodatkowany niż węgiel rosyjski, gdyż my żyjemy w eurokołchozie, a Rosja jest od niego wolna. My musimy walczyć z globalnym ociepleniem, a Rosja nie musi. U nas podatek VAT wynosi 23%, a w Rosji 15%. Do tego dochodzi jeszcze akcyza na polski węgiel. I rozwiązanie owego problemu nie ma polegać na tym by węgiel rosyjski był droższy, ale by nasz był tańszy. W eurokołchozie wszystko wywrócono do góry nogami i robi się zawsze odwrotnie niż być powinno. Dlatego coś takiego jak "obywatelskie embargo" nałożone przez samych górników, a raczej ich związki zawodowe, powinno w pierwszej kolejności zostać potępione przez podatnika, a w dalszej kolejności trzeba rozgonić to związkowe towarzycho na cztery wiatry i zacząć dbać o interes obywateli obniżając podatki. Bo interes Polaków jest wtedy, kiedy stać ich na węgiel i to jest też klucz do rozwiązania problemów gospodarczych w ujęciu makro. Bo przyparty do muru Kowalski ten drogi węgiel kupi. Ale będzie musiał zrezygnować z innych towarów i usług, co odbije się niekorzystnie na krajowej gospodarce.
Wracając do tematu z początku notki, jeśli Rosja zakręci nam gaz za aktywne i naiwne zaangażowanie na Ukrainie, to Polskę może nawet dotknąć recesja, i to nie Putin oszalał (jak mówi do mnie w salonowej TV ekonomista Piotr Kuczyński), tylko szalona jest Unia ze swoją misją walki z węglem, ze swoją misją walki z atomem, ze swoją misją zrównoważonego wzrostu gospodarczego. Dlaczego Rosja rozdaje karty? Już to napisałem ale powtórzę. Bo Rosja nie ma żadnych nieracjonalnych przepisów od których roi się w UE oraz ma niższe podatki. Z Unii musimy wyjść, bo ta cholerna Unia nas zrujnuje, kto wie czy nie celowo, wszak silna Polska nigdy nie była na rękę Niemcom.
