Od dwóch miesięcy spora grupa rewolucjonistów koczuje na kijowskim Majdanie. Domagają się wolności, ich zdaniem istniejącej ponoć w Unii Europejskiej. Zostawmy jednak oczekiwania części Ukraińców, bo są one raczej dalekie od tego co się nam wydaje, skupmy się na aspekcie czysto technicznym.
Pytanie które trzeba sobie zadać i to całkiem spokojnie, bez nerwów i emocji, brzmi:Kto ten cały Majdan finansuje? Ci ludzie od dwóch miesięcy nie byli w pracy? Może nie mają pracy? Ale jeśli tak, skąd mają na ów raban pieniądze? Pierwszą odpowiedzią jaka się nasuwa, jest oczywiście:Dostali kasę z Unii, bo ta już ostrzy sobie zęby na zaprowadzanie swoich porządków w kraju wciąż będącym pod silnymi wpływami Moskwy.
Ten trop wydaje się naturalny, bo komu innemu oprócz UE i Rosji zależy na wpływach na Ukrainie? No właśnie, pokrętna logika może zaprowadzić do stwierdzenia, iż to Rosja cynicznie podkręca tam nastroje, grając na rozpad Ukrainy, bo tylko tak utrzyma gwarancję całkowitych wpływów na obszarach ją interesujących. Pod tym stwierdzeniem podpisałoby się zapewne więcej niż kilku blogerów Salonu, ja nie będę w to wnikał, powiem że wszystko jest możliwe, nawet i taki scenariusz.
Ja natomiast, znając się lepiej na bankowości niż na polityce, uważam, iż całość tego przedsięwzięcia finansowana jest przez MFW i to nie z zalecenia UE, a Amerykanów. Po pierwsze Amerykanie od zawsze grają na osłabienie wciąż niezależnej od nowojorskich banksterów Rosji, co daje im dodatkową motywację by różne pomarańczowe, różowe czy tęczowe rewolucje wspierać w zapalnych regionach Europy wschodniej, a po drugie właśnie chodzi o kasę. Kasę z kredytów do wydojenia od zaraz, bo czekać długo nie można, skoro system jaki zbudowali chciwi banksterzy i inni finansowi hochsztaplerzy się wali.
W ostatnim czasie Rumunia odmówiła podpisania umowy z MFW, a stało się to na początku grudnia ubiegłego roku. Jak wiemy węgierski premier Orban też porozumienia z Funduszem nie wznowił, co musi budzić podejrzenia, że MFW bardzo zależy by pozyskać nowe kraje, choćby takie jak Ukraina. Ale dążenia są oczywiście dużo głębsze, bo tu nie chodzi jedynie o atlantycką finansjerę zniewalającą narody po obu stronach oceanu. Tu chodzi o całość systemu, łącznie z kontrolą obyczajowości i wolności obywatelskich.
Nieprzypadkowo przecież, UE przy rozmowach o pomocy finansowej dla Ukrainy poruszyła temat mniejszości seksualnych. To jest wojna na wielu frontach, także ideologicznym. Jedno jest pewne, za tym całym Majdanem nie kryje się nic dobrego. Finansowani przez różnych typów spod ciemnej gwiazdy ludzie, używani są jako marionetki do obalenia prezydenta, który niekoniecznie chce się poddać unijnemu dyktatowi. I tu należy szukać odpowiedzi. Kto finansuje Majdan? Z pewnością nikt dobrze życzący Ukrainie. Tego możemy być w 100% pewni. Sami wybierzcie sobie wariant.
