Alex_Disease Alex_Disease
712
BLOG

2112 na 21.12

Alex_Disease Alex_Disease Kultura Obserwuj notkę 8

Dokładnie sto lat przed rokiem 2112, dnia 12 grudnia warto przypomnieć kultową płytę formacji Rush, tym bardziej że pasuje ona również do apokaliptycznych klimatów jakie stworzyli nam pseudonaukowcy czytający kalendarz Majów. Co prawda u mnie pewne zmiany, ale nie jestem aż takim megalomanem by twierdzić, że Majowie mieli mnie uwzględnionego w swoich przepowiedniach. Tak może tylko Rybitzky (którego z tego miejsca pozdrawiam) ale dobra, koniec tych głupot i do rzeczy.

W 1976 roku wciąż bardzo młodzi panowie Lee, Lifeson i Peart stworzyli przełomowe dzieło, nie tylko w swojej karierze ale i dla muzyki rockowej w ogóle. 2112 łączy w sobie zadziorność hard rocka i rozbudowane aranżacje charakterystyczne dla rocka progresywnego.  Panowie stawiają przede wszystkim na tradycyjny zestaw gitara-bas-perkusja, wszystko zaś uzupełnia wysoki i agresywny wokal Geddyego Lee. Syntezatorów tu niewiele, właściwie w głównej fakturze muzycznej nie występują, klimat buduje gitara akustyczna przemieszana z niemalże heavy metalowymi riffami. Całość i po latach robi wrażenie, gdyż korzystając z prostych środków, udało się stworzyć muzykę niebanalną i nacechowaną niezwykłą dokładnością wykonawczą, która stała się wizytówką Rush. W połowie lat 70 nikt nie grał tak precyzyjnie i technicznie.

2112 dzieli się na dwie części, jak dwie strony analoga. Pierwsza to trwająca 20 minut suita tytułowa, druga składa się z pięciu luźnych kawałków od spokojnych ballad do ostrych hard rockowych wymiataczy w rodzaju Something For Nothing. W zasadzie po album mogą sięgnąć zarówno fani rocka progresywnego jak i hard rocka w wydaniu klasycznym. Jednak 2112 to coś więcej niż sama muzyka, to też pewne przesłanie Neila Pearta odpowiedzialnego za teksty Rush od 1974 roku kiedy dołączył do zespołu. Utwór tytułowy został zainspirowany nowelą Ayn Rand "Hymn", co zresztą zostało odnotowane we wkładce płyty. Jest to bliźniacza historia opowiadająca o człowieku z przyszłości, żyjącym w zdehumanizowanym świecie ułożonym na wzór komunistycznych ideałów marksizmu i leninizmu gdzie kolektyw odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu społeczeństw, a wszystko nadzorowane jest przez skomputeryzowanych kapłanów mających na celu utrzymanie status quo. Ów człowiek w jednej ze starych jaskiń odnajduje gitarę, którą bezskutecznie stara się zainteresować "planistów rzeczywistości". Oni nie przewidzieli dla tegoż instrumentu miejsca w swoim świecie, "on nie pasuje do planu" i grozi unicestwieniem porządku od dawna ustalonego przez strażników jedynej słusznej prawdy. Gitara zostaje zniszczona. Protagonista wracając do domu doznaje olśnienia, starożytna wyrocznia pokazuje mu świat sprzed panowania kapłanów Syrinxa, gdzie ludzie byli wolni i mogli wykazać się kreatywnością. Całość kończy się dość niejasno, wiemy że następuje bunt "indywidualistów" chcących przywrócić stary porządek lecz słowa „Uwaga wszystkie planety Słonecznej Federacji! Przejęliśmy kontrolę!”, mogą oznaczać zarówno opanowanie kontrrewolucji jaki i zwycięstwo ludzi wolnych nad tymi którzy zniewalają. Neil Peart w jednym z wywiadów wyraźnie zasugerował to drugie rozwiązanie.

Ponieważ album 2112 zyskał sporą popularność, tym razem na całym globie nie tylko w rodzinnej Kanadzie, nie obyło się bez kontrowersji, bowiem Brytyjskie lewactwo uważało Rand za faszystkę i zarzucało Peartowi propagowanie tego ustroju. Nie przeszkodziło to jednak grupie zyskać międzynarodowej sławy i rzeszy oddanych fanów na dekady. A na koniec cytat z utworu Something For Nothing na pohybel lewicy, od tej neobolszewickiej po eurolewicę bo de facto są po jednych pieniądzach.

Nie dostaniesz niczego za nic
Nie dostaniesz wolności za darmo
Nie staniesz się mądrzejszy
Pozostając w uśpieniu
Nieważne jakie byłyby twe sny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura