Alex_Disease Alex_Disease
2342
BLOG

Ameryka wybrała...dalsze gnicie

Alex_Disease Alex_Disease Polityka Obserwuj notkę 57

Wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych niespecjalnie mnie zaskakują. Mimo rozczarowania wielu Amerykanów Obamą, ten bez trudu pokonał Mitta Romneya, co może sugerować, że wielokulturowy lud za oceanem nie chce Republikanina u władzy. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Pojawiają się głosy, że społeczeństwo amerykańskie (choć coś takiego de facto nie istnieje), trwale zwraca się ku Demokratom, że już cztery lata temu nastąpił pewien przełom, że teraz nie ma odwrotu i że powrót do typowego jankeskiego konserwatyzmu jest niemożliwy. Po pierwsze nie panikowałbym bo "Obama znów wygrał", gdyż inny Demokrata, Bill Clinton też piastował urząd prezydenta przez osiem lat i wielkiej tragedii nie było. Później przyszedł George Bush i miał swoje dwie kadencje. Jestem przekonany, że po długiej prezydenturze Obamy, Amerykanie na nowo odkryją w sobie republikańskiego ducha i pogonią socjalistycznych szkodników. Choć wówczas przydałby się ktoś lepszy niż Romney, który wiele od Obamy się nie różni. Kto wie, może dobrze się stało że wygrał Obama, bowiem Ameryka z taką polityką będzie już tylko gniła, a za cztery lata przyjdzie ktoś na miarę Rona Paula i zrobi porządek jak należy.

Moim kandydatem był libertarianin Gary Johnson, niestety bez szans, acz oczywiście z dwójki Obama - Romney kibicowałem temu drugiemu. I zupełnie nie ruszał mnie zarzut, iż Romney nie ma pojęcia o świecie. Wszak to nie Romney mówił o "polskich obozach śmierci" i nawet jeśli o polityce globalnej wie niewiele, z pewnością jego doradcy mają świetne rozeznanie zarówno co do Europy jak i do Azji. George Bush też był przecież kompletnym ignorantem jeśli chodzi o sprawy zagraniczne, ale miał odpowiednich ludzi którzy kierowali jego polityką w tym zakresie. Za Busha Iran nie odważył się rozwijać swojego programu atomowego, podobnie Korea Północna nie testowała rakiet. Kiedy tylko Obama objął urząd, oba te kraje pokazały na co je stać, a napięcie na linii Tel Awiw - Teheran sięga obecnie zenitu. Choćby dlatego przydałby się jakiś Republikanin do kierowania najpotężniejszym mocarstwem świata.

Polityka gospodarcza USA nas akurat interesuje mniej (choć nie jest całkiem bez znaczenia), ale tu Obama i Romney różnią się nieznacznie. Owszem Romney ma pojęcie o ekonomii, Barack Obama zdaje się nie mieć żadnego, ale obaj popierają pakiety stymulacyjne i wsparcie na rzecz instytucji finansowych. Z tym że jestem jakoś bardziej przekonany, że w razie prawdziwie dotkliwego kryzysu, który do USA jeszcze nie dotarł, Mitt Romney działałby racjonalnie, nie zważając na protesty, zaś Obama zerkałby w kierunku FED i dawał jasne sygnały jakie ma plany (zapewne pakiecik obligacji, zwiększanie wydatków publicznych). Tymczasem droga z obligacjami nie pomoże tzw dołom (uchroni najwyżej kapitał inwestorów przed inflacją), zaś zwiększanie wydatków grozi właśnie rozwojem inflacji i rosnącym bezrobociem, a te przez całą kadencję Obamy utrzymywało się na wysokim jak na USA poziomie. Niech ignoranci którzy głosowali na Czarnego Mesjasza pooglądają obrazki z Aten i Madrytu. Bo w niedalekiej przyszłości tak będą wyglądały ulice Nowego Yorku i innych dużych miast Ameryki.

PS. na koniec zupełnie niepoważnie. Nie zagłosowałbym na Obamę choćby z tego powodu że poparło go dwóch największych dupków w historii muzyki popularnej Jon Bon Jovi i Bruce Springsteen. Brakowało jeszcze Bono ale on zdaje się wspierał Obamę poprzednio.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka