Alex_Disease Alex_Disease
3722
BLOG

Dwa "Wesela" czyli Smarzowski zamiast Wyspiańskiego

Alex_Disease Alex_Disease Kultura Obserwuj notkę 25

Kiedy byłem w liceum obowiązywał standardowy pakiet lektur o zabarwieniu patriotycznym. Oprócz tych wszystkich Mickiewiczów, Słowackich czy Żeromskich był i Stanisław Wyspiański ze swoim „arcydziełem” pt Wesele. Oczywiście przebrnąłem przez te urojenia bez trudu, kiedy jednak przyszedł dzień sprawdzianu, którym miało być wypracowanie na temat dramatu, postanowiłem napisać przy okazji co o tej lekturze sądzę. Biorąc pod uwagę stopień jaki za owo wypracowanie uzyskałem gra nie była warta świeczki ale przynajmniej po dziś dzień mam satysfakcję, a moja była polonistka pewnie zapamiętała to (zarówno samo wypracowanie jak i mój późniejszy występ) do końca życia.

Temat rozprawki odnosił się do symboliki w Weselu i po napisaniu tego co trzeba postanowiłem dodać jeszcze moją opinię na temat dramatu. Bardzo zadowolony z rezultatów swojej pracy czekałem jak odniesie się do tego elaboratu polonistka. Kiedy nadszedł „dzień wypłaty” odebrałem kartkę z wypracowaniem pod którym widniała duża czerwona dwója (najniższym stopniem było wtedy ‘jeden’ och jakaż litościwa była nauczycielka) oraz tekst na pół strony A4 w którym pani przekonywała mnie dlaczego się mylę. Na końcu widniało zdanie „opinia o dramacie kompromitująca”. Podszedłem do niej by zapytać czy ocenę dostałem za to że źle odniosłem się do symboliki czy za opinię, na co usłyszałem że ocena jest „za odbiór”. Nie dawało mi to spokoju i na tej samej lekcji kiedy polonistka omawiała nasze wypociny postanowiłem „zaatakować” przy całej klasie. 

Do końca tej lekcji kłóciłem się z nauczycielką o Wyspiańskiego i jego bzdurny zresztą, nie wart nawet dogłębnej analizy poemat, jak o coś naprawdę ważnego. Nie obchodziło mnie czy zaraz wstawi mi  „pałę” czy będę miał przechlapane na maturze, po prostu postanowiłem bronić swojego zdania. Możecie mi wierzyć nie było to proste bez wsparcia klasy gdzie przytłaczającą większość stanowiły dziewczyny i to albo takie które miały wszystko w d... albo wystrachane lizuski. Broniłem swojego zdania zaciekle, nie wiem czy starczyłoby mi nerwów by się tak wykłócać przy Mickiewiczach i Słowackich natomiast przy Wyspiańskim już po prostu nie wytrzymałem. Może gdybyśmy wcześniej nie omawiali Dziadów i Konrada Wallenroda to i z większym spokojem podszedłbym do Wesela ale dotarło to mnie, że do samego końca nauki będziemy przerabiać tego typu bzdury (szczęśliwie dla wytchnienia był też Ferdydurke i Sklepy Cynamonowe).

Nie wiem ile potrzeba złej woli i politycznego zacietrzewienia by wciskać młodym ludziom takie rzeczy jak Wesele czy Dziady u progu nowego stulecia czy teraz na początku lat 2000. Niechże ktoś w końcu pójdzie po rozum do głowy, bo naprawdę karmi się młodych Polaków tak niskich lotów grafomaństwem, gdzie jedno co może wygenerować u samodzielnie myślącego młodziana to śmiech albo wzruszenie ramion. Ojczyzna stoi przed innymi wyzwaniami, mamy po stokroć ważniejsze problemy na głowie, po co katować młodych ludzi tymi rusofobicznymi pierdołami?  Mickiewicz miał wizje, Wyspiański miał wizje, to chyba był taki patent pod zaborami, kiedy Żeromski pisał o szklanych domach, przynajmniej poddał to jakiejś analizie, ale mesjańskie wizje, duchy, zjawy widma, a wszystko to podlane quasi patriotycznym sosikiem jest wybitnie ciężkostrawne i nieprzystające do naszych czasów.

Nie wiem co  obecnie w młodych ludziach wywołują te lektury, ale idę o zakład że gdyby któryś zdobył się na odwagę mielibyśmy scenę rodem ze wspomnianego zresztą Ferdydurke gdzie uczeń Gałkiewicz przekonuje profesora Bladaczkę, że Słowacki go nie zachwyca ale nudzi i że wszystkich nudzi, nikogo to nie obchodzi itd. W dzisiejszych czasach nie można narzucać młodym co ma ich zachwycać, zresztą efekty tego typu edukacji nigdy nie były zadowalające o czym pisałem już przy okazji „patriotyzmu wieszczów” ale w czasach obecnych to już totalny anachronizm. Podoba mi się jednak inne Wesele, film Wojciecha Smarzowskiego z 2004 roku. Bo powiedzcie sami, czy dzisiejsze wesela wyglądają tak jak za czasów Wyspiańskiego czy bliżej im do tego co pokazał Smarzowski w swoim obrazie? To raczej Polska pokazana przez Smarzowskiego jest dzisiaj realnym problemem i tę Polskę należy zmieniać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura